czwartek, 28 marca 2013

Ocho

Jak widzicie, mamy nową szatę graficzną, więc ładnie dziękujemy za nią Blacky !
Ja osobiście zakochałam się w tym szablonie. Zapraszam Was też do nowej zakładki - Thriller!
 I moje drogie, nie myślałam, że brak Jordiego w poprzednim rozdziale tak was wzburzy! Ale spokojnie! Gdzieżbym zapomniała o Albie?! Coś czuję, że ten rozdział BARDZO Wam się spodoba. Zapraszam ;)
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Leżałam po ciemku na skraju dużego, hotelowego łóżka,  na którym smacznie spał Miłosz, Laura i Daniela z Norą i Leosiem. Skończyliśmy oglądać mecz oraz studio po nim. Tamci automatycznie usnęli, tylko ja czuwałam. Wtem pokój rozświetlił się przez reflektory wpadające przez okno. Czyli nasi zwycięzcy już wrócili. Zeszłam z łóżka i zanim wyszłam z pokoju, poprawiłam się co nieco.
 Gdy pojawiłam się na dole, oni właśnie przekraczali próg, głośno krzycząc i śpiewając. Cały ten konwój prowadzili Fernando z Jose, trzymając pod boki biednego Davida, który gdy tylko mnie zobaczył, wyrwał się im i pobiegł za mnie.
   - Ja rozumiem, że się cieszą, ale coś w nich wstąpiło. - jęknął i zrobił smutną minkę.
   - Oj David, jeżeli byłbyś z nimi tam na murawie, czułbyś to samo. - zaśmiałam się. Nie minęła chwilka, kiedy byłam już tulona przez swojego kuzyna, który ciągle coś śpiewał.
   - Jose, bo mnie zmiażdżysz. Ratunku! - pisnęłam i zostałam odbita i odciągnięta na bok.
   - Dzięki. - odpowiedziałam i dopiero po chwili zorientowałam się, że to był Jordi.
   - Zawsze do usług. - uśmiechnął się. - Co niektórzy już zdążyli czegoś się napić w autokarze. Trener na to pozwolił, bo jak nam obiecał, cały jutrzejszy dzień mamy wolny. - dodał.
   - Tak, coś słyszałam... Czyli obstawiam, że jedni będą leczyć kaca, a drudzy na spokojnie zwiedzać miasto. - uśmiechnęłam się.
   - Między innymi ja. Chcę poznać jego uroki, bo jak na razie to widziałem hotel, boisko treningowe, stadion no i twój dom. - uśmiechnął się. Dlaczego on to tak słodko robi?
   - Wszyscy będą chodzić po mieście w dzień, nie wiedząc, że Gdańsk najpiękniejszy jest nocą. - poruszyłam brwią.
   - Wiesz... Zaintrygowałaś mnie tym. Coś mi się zdaję, że powinienem sobie znaleźć dobrego przewodnika na dzisiejszą noc. Wolę mieć dziś nieprzespaną noc niż jutro. - mówił, ciągle uśmiechnięty.
   - Co to za tematy nocy? - na ramieniu Alby zawisnął ojciec mojego syna. - Jeżeli o noc chodzi... Nora śpi? Nie ucałowałem jej dziś na dobranoc i z resztą Leo też chcę ucałować. - bełkotał.
   - Ucałujesz, ale gdy nie będzie od ciebie zajeżdżać alkoholem, a poza tym cała piątka śpi na górze. - rozłożyłam ręce.
   - Cała piątka?! Matko, kiedy ja tyle tego narobiłem?! - złapał się za głowę i odszedł, a ja wybuchnęłam śmiechem.
   - Piątka? - zapytał Jordi. - I czemu Leo też chce ucałować? - zapytał, a ja jakbym trochę stępiała. Nie wiedział. Z resztą jak większość tu przebywających.
   - Zrozum pijanego... - lekko się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. Miało nie być kłamstw panno Zuzanno! - Do dwójki brzdąców zaliczyłam Laurę, Danielę i Miłosza. Oglądaliśmy razem wasz mecz, a zaraz po nim tamci wszyscy padli, więc już tak zostali w moim pokoju na łóżku. - wytłumaczyłam. - Wróciwszy do tematu przewodnika, to wiedz, że zanim na świecie pojawił się mały Leo, to ulubionym zajęciem Zuzanny Robles było szukanie najpiękniejszych miejsc w mieście. - uśmiechnęłam się szelmowsko.
   - No proszę... A czy pani przewodnik miałaby czas jeszcze dziś czy może jednak jest już zmęczona? - zapytał, przymrużając oczy.
   - Pan poczeka, pójdę po swój kalendarz, bo mam strasznie napięty grafik ostatnio. - pokręciłam głową. - Poczekaj, pójdę po torebkę i kluczyki do samochodu. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę windy. Minęła jedenasta, a ja właśnie zgodziłam się na wyjście z Albą. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że praktycznie to wyszło ode mnie. Nie! Wcale na niego nie lecę! Tak po prostu chce mu pokazać miasto. Tyle.
 Zajrzałam jeszcze do pokoju, gdzie przebywała moja śpiąca ekipa. Jak spali, tak spali nadal. Przeszłam do gabinetu i wzięłam swoją torebkę z telefonem i dokumentami oraz kluczyki. Wyszłam na korytarz i słyszałam coraz to głośniejsze okrzyki piłkarzy. Cholera, tylko żeby mi nie obudzili Leo i Norę. Wtem zauważyłam zbliżającego się Villę.
   - David! - podbiegłam do niego. - Oni zaraz się rozlezą po tym hotelu jak mrówki, więc proszę cię, nie dopuść żeby weszli do gabinetowego i obudzili dzieci. - mówiłam.
   - No dobra, a ty gdzieś teraz wychodzisz? - zapytał zdziwiony. Pokiwałam głową. - Gdzie?! O jedenastej?! - otworzył szeroko oczy.
   - Na wieczorny spacer, tatusiu. - puściłam do niego oczko.
   - Udanej zabawy! - usłyszałam za sobą. Uśmiechnęłam się. Zeszłam na sam dół i w tłumie odnalazłam Albę. Podeszłam do niego i oznajmiłam, że jestem gotowa i możemy jechać. Wyszliśmy z hotelu i od razu wsiedliśmy do mojego samochodu.

^^^

  Przyczłapał do trójki swoich przyjaciół i zawiesił się na ramieniu Sergio.
   - Ej panowie, czuję się niekochany. - mruknął, a tamci spojrzeli na niego pytająco. - No, bo David ma Patricie, Jose ma Yolande, a Lobo od niepamiętnych czasów kocha się w Gracii. Tu Cesc zaczaił się na... - zaciął się, by pomyśleć. - Na Danielę, a Alba flirtuje z matką mojego syna. - rozłożył ręce. - Wy mnie przynajmniej kochacie? - miauknął.
   - Tak Niño, kochamy cię i to bardzo. - odpowiedział Sergio. - Ale teraz, kochanie ty moje, jesteś trochę za bardzo pijany żeby szukać swojej drugiej połówki. - Ramos go podtrzymał.
   - To może odprowadź go do pokoju, a ja się zajmę Pepe, hmm? - zaproponował Villa. Obrońca skinął głowę i wziął pod ramię przyjaciela, ciągnąc go do windy. W końcu doczołgali się do pokoju blondyna. Sergio wtargał go do środka i ułożył go na łóżku, wcześniej zdejmując mu buty.
   - Przyjacielu, jestem nieszczęśliwy. - bełkotał z głową w poduszce.
   - Dlaczego jesteś nieszczęśliwy? - usiadł obok niego. - Strzeliłeś dziś dwa gole, a poza tym masz dwójkę cudownych dzieci.
   - Wiem. - uniósł się na rękach. - Ale wszyscy mają swoje kobiety, a ja nie. - mruknął ze smutną minką.
   - Biedactwo. - zaśmiał się Sergio. - A Laura?
   - Co Laura? To opiekunka mojego dziecka. - mruknął, znów opadając na czystą pościel.
   - No, ale jest ładna i całkiem w twoim stylu.
   - Ale opiekunka... - zaczął, ale nie dokończył ponieważ można było usłyszeć już tylko chrapanie.
   - Tak Niño, idź spać... - westchnął Ramos, poklepał go po ramieniu i zostawił samego.

^^^

   Naprawdę cieszył mnie fakt, że wyszedłem wspólnie z Zuzą. Na początku, w samochodzie zażarcie dyskutowaliśmy na temat dzisiejszego meczu, a później o osobach, które mają prawo jazdy, a wcale nie potrafią jeździć. Temat wywołany tym, że ktoś nagle wepchnął się nam pod maskę. Szczerze przyznam, że nie miałem dużo do opowiedzenia w tym temacie, a tak na marginesie - muszę się w końcu wziąć za jego wyrobienie!
 Zuza zaprowadziła mnie na Stare Miasto, gdzie jak się okazało, nasi kibice urządzili sobie fiestę, z rozstawionym telebimem, na którym pokazywane były urywki z meczu. Od razu mnie rozpoznali, ale kobiety nie piszczały, nikt nie prosił o autografy czy zdjęcia, tylko zaprosili nas do wspólnej zabawy. Jakiś mężczyzna porwał Zuzę do tańca, a mnie pociągnęły młode dziewczyny. Co chwila zerkałem w jej stronę. Cudownie się uśmiecha. Tańczyła i śmiała się. Czułem taki dziwny ścisk, gdy widziałem, że któryś z facetów, dotykał jej talii, dłoni, lub po prostu jej dotykał w tańcu. Wodziłem za nią wzrokiem i przyglądałem się jak kolejni kibice ją odbijają i przez chwilę tańczą. Zaniepokoił mnie jeden typek, widać było, że już wstawiony. Podszedł do Zuzy i przyciągnął ją do siebie, coś szepcząc do ucha. Zaczęła się mu wyrywać, ale ją docisnął. Rzuciłem wszystko i pognałem w ich stronę.
   - Przepraszam bardzo pana, ale ta pani jest ze mną. - chwyciłem ją za rękę.
   - Wyluzuj kolego, zawsze możemy się podzielić. - zakpił, a ja miałem ochotę mu przywalić.
   - Licz się ze słowami. - zawołałem i pociągnąłem za sobą Zuzię. - Nic ci nie zrobił? - zapytałem.
   - Nic, w porządku.
   - Ej, a może jednak? Później ci ją oddam! - krzyczał pijak. Zacisnąłem pięść i już miałem się do niego wrócić, kiedy poczułem jak Zuza łapie i ściska moją dłoń.
   - Nie warto. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Odeszliśmy jeszcze kawałek od szalejącego tłumu. - Dziękuję.
   - Dziś już po raz drugi to słyszę.
   - Wcale nie! Już minęła północ, więc dziś po raz pierwszy. - zaśmiała się słodko, a ja uniosłem dłonie w geście przegranej.
   - Co ci mówił?
   - A co może mówić zalany napaleniec? - przewróciła oczami. - 'Chodź, zabawimy się troszkę.' - udała męski głos. 
   - Dlaczego mnie zatrzymałaś? - zapytałem po chwili.
   - Gość był pijany, a poza tym jutro byłbyś na pierwszych stronach brukowców. 'Piłkarz uderzył swojego kibica' - gestykulowała.
   - Też racje. - zauważyłem. - Dziękuję.
  Zuza zaczęła mi pokazywać co gdzie jest. Oczywiście słuchałem ją, ale to co wpadało jednym uchem, zaraz wypadało drugim. Wolałem patrzeć na nią, na jej urocze dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała, na jej skupioną minę, gdy coś opowiadała, lub gdy coś ją irytowało.
 Spacerowaliśmy nad M... M... Nad rzeką! Chociaż nie raz łamałem sobie przy niej język na tej nazwie, co doprowadzało ją do niepohamowanego śmiechu, to i tak tego nie powtórzę.Wszystko cudownie oświetlone. Było idealnie. Miała rację, bo rzeczywiście, Gdańsk nocą jest wspaniały.
 Zabrała mnie w jeszcze jedno miejsce, a mianowicie do Parku Oliwskiego. Tą nazwę jakoś zdołałem zapamiętać. To miejsce było wprost magiczne. Wszędzie kwiaty, woda, drzewa. Taki prawdziwy ogród królewski, jak z bajki.
  Staliśmy na drewnianym mostku, a pod nami szumiał maleńki strumyk, obłożony skalniakiem.
   - Tu jest cudownie. - westchnąłem.
   - Mówiłam. Zawsze lubię tu przychodzić po prostu pomyśleć, lub pobyć sama. - odpowiedziała.
   - Zuza... - zacząłem. To będzie głupie pytanie, ale zaraz rozedrze mnie od środka, jeżeli go nie zadam. - Masz kogoś? - pokiwała głową. - A ojciec Leo? - spuściła wzrok. - Jeżeli nie chcesz...
    - Nie. W porządku. - przerwała mi. - Nic nas nie łączyło. Impreza, alkohol, hotel... Po prostu. Ja nic do niego nie czułam, ani on do mnie. - wzruszyła ramionami. - Ale jestem szczęśliwa, bo mam wspaniałego syna. - dodała z uśmiechem.
   - A interesuje się przynajmniej Małym? - zapytałem. 
   - Teraz już tak. - odparła. - A ty? Istnieje dziewczyna, którą uszczęśliwiasz? - spojrzała mi w oczy. Również pokręciłem głową.

^^^

   Nie wiem co we mnie siedzi przez ten cały czas. Po prostu mówię mu wszystko, bo czuję, że mogę mu zaufać. Dowiedzieliśmy się, że ja nikogo nie mam, ani on. Stoimy teraz jak kołki, w ciszy i z lekkim uśmiechem patrzymy sobie w oczy. Stop! To trzeba przerwać.
   - Dochodzi czwarta, więc nie wiem czy powiedzieć, że jest późno czy wcześnie. - odezwałam się pierwsza, przenosząc wzrok na pieniącą się wodę.
   - Możemy użyć obu tych określeń. - uśmiechnął się.
   - Chodźmy. - szepnęłam. Początek drogi powrotnej był cichy, jakbyśmy oboje byli czymś skrępowani, lecz później gadaliśmy o tym, co nam ślina na język przyniosła, czyli o wszystkim.
 Wróciliśmy do miejsca, gdzie na samym początku zostawiłam samochód, stał, ale na kołach miał blokady, a za wycieraczką wsadzony był mandat. Tak samo zostały potraktowane dwa pozostałe auta, które stały obok.
   - Od kiedy tu jest zakaz parkowania?! - krzyknęłam i się rozejrzałam. Na początku ulicy stał nowiutki, postawiony znak! Musiałam go wcześniej nie zauważyć. - Czyli jutro muszę zawitać na komendę policji, żeby mi to zdjęli. - ciężko westchnęłam. - Zamawiamy taksówkę czy masz ochotę na kontynuowanie spaceru? - zapytałam, chowając karteczkę do torebki.
   - Jak dla mnie możemy się przejść, chyba że jesteś zmęczona? - spojrzał na mnie.
   - Chodźmy. - uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy przed siebie. Noc jest piękna, a my mamy siły na to by iść dalej, w swoim towarzystwie. Gdy byłam nastolatką, zawsze marzyłam o chłopaku, z którym mogłabym rozmawiać w nieskończoność o byle czym. O takim, z którym mogłabym spacerować godzinami i który by mnie rozumiał. Dlaczego właśnie wszystko musi mi się przypominać to, co określa Albę?
  Byliśmy już w takim miejscu, gdzie gdybyśmy wybrali skręt w lewo, za dziesięć minut bylibyśmy w moim domu, idziemy prosto, więc jeszcze chwile czasu nam zejdzie, zanim dotrzemy do 'Maravillas'.
 Nagle poczuliśmy chłodny wiatr i zobaczyliśmy przed nami błyskawicę, która momentalnie przeszyła niebo.
   - Cholera. - pisnęłam.
   - Boisz się burzy? - zapytał piłkarz.
   - W dzień nie, ale w nocy tak. - odparłam. Chlap. Poczułam kroplę wody, która rozprysnęła mi się na czubku nosa. Kap, kap, kap. Coraz częstsze krople. Obawiałam się najgorszego, a mianowicie... Zaczęło lać! Zaklęłam po polsku pod nosem i złapałam Jordiego za dłoń. Zaczęłam biec, skręcając w stronę swojego domu. Deszcz stawał się coraz intensywniejszy. Widziałam gdzie biegnę tylko, dzięki lampom ulicznym rozstawionym co kilkanaście metrów. Taki urok mieszkania na obrzeżach. Czułam tylko ciepły żar bijący, od ściskanej przeze mnie dłoni Katalończyka. W końcu znaleźliśmy się pod domem, który wiele lat temu wybudował mój ojciec dla swojej rodziny. Wbiegliśmy przez furtkę, w międzyczasie wyjmując klucze z torebki i dosłownie wpadliśmy do środka, sapiąc i dysząc. Przynajmniej ja. Nie mam takiej kondycji jak on. Błyskawica, która nagle rozjaśniła cały ciemny dom i grzmot. Prawie podskoczyłam.
   - Pójdę po jakieś ręczniki. - powiedziałam, ale gdy zrobiłam krok do przodu, poczułam jak przyciąga mnie do siebie. Nadal ściskałam jego dłoń, czego praktycznie już nie zauważałam. Stanęliśmy twarzą w twarz, bardzo blisko siebie. Za blisko... Poczułam jego dłoń na swojej talii. W tym momencie moje całe ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Błyskawica. Przez ułamek sekundy zobaczyłam jego zbliżającą się do mojej twarz. Zuza, nie pozwól na to... Nie! 
Na swoich ustach poczułam jakby muśnięcie skrzydełek motyla. Nie Zuza! Gdzie twój zdrowy rozsądek i rozum?! Znów delikatnie dotknął moich ust. Cała już drżałam. Nie mogłam się powstrzymywać. Rozchyliłam lekko wargi i oddałam pocałunek. Zaplotłam palce z jego, u dłoni, którą wcześniej ściskałam, a drugą oparłam na jego klatce piersiowej, którą opinała mokra bluza i koszulka. Odczytał moje pozwolenie i zachłanniej wpił się w moje usta. Rozsunęłam zamek jego bluzy i zrzuciłam ją na ziemie. Powoli zaczęliśmy się przemieszczać w kierunku schodów, na które wchodziłam tyłem, nie przerywając pieszczot. Weszliśmy na piętro i tam skierowałam go do swojej sypialni. Opadłam na brzeg łóżka, oddając się pocałunkom Alby, którymi obdarzał moją szyję i dekolt. I w tym momencie zrozumiałam, że mój zdrowy rozsądek razem z rozumem poszli się pieprzyć z diabłem. Czułam jak chłopak rozpina moją bluzkę. Guziczek po guziczku. Bardzo powoli. Po chwili wodził ustami po moim brzuchu. Włożyłam swoje ręce pod jego koszulkę, której za chwilę oboje się pozbyliśmy.
 Krok po kroku, poznawaliśmy wspólnie najmniejsze zakątki swoich ciał, a największą frajdę sprawiło to, że mamy nawet łaskotki w tym samym miejscu, pod pachami i wzdłuż linii bocznej brzucha. Co chwila, niby przypadkiem, przejeżdżałam w tamtych okolicach opuszkami palców, po czym zaczynał się uśmiechać, albo oddawał tym samym. Szczerze przyznam, że czuję się przy nim jak nastolatka, pierwszy raz zabawiająca się ze swoim chłopakiem, tak by obojgu sprawiało to frajdę. Nie raz słyszałam, jak chłopaki w hotelu porównywali go, ze on sam jest jeszcze dzieckiem. Może, ale nie do końca. Dziecko TAK nie całuje, TAK nie dotyka, TAK nie rozmawia, TAK nie rozumie kobiety.
 Nagle oboje, na chwilę spoważnieliśmy. Spojrzeliśmy w swoje ciemne tęczówki i lekko musnęłam jego usta. Wplotłam palce dłoni w jego włosy i znów spojrzałam w oczy. Poczułam go. Cicho jęknęłam, wbijając paznokcie w jego nagie plecy. Znów jego usta zataczały szlaczki na mojej szyi. Czułam jak nasze ciała się połączyły, jak tańczyły w jednym rytmie, jak w tym momencie liczyła się tylko nasza dwójka.

  Leżałam na plechach, okryta kołdrą. Tuż obok mnie, na boku leżał Jordi z przymkniętymi powiekami, obejmujący mnie w talii, z ustami tuż przy moim uchu. To co się przed chwilą stało? Sama nie wiem jak mam to wytłumaczyć i jak na to patrzeć, ale wiem, że powinnam mu powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy.
   - To Torres. - szepnęłam, a on otworzył oczy. - Fernando jest ojcem Leo. - dodałam. - Po finale w RPA, na imprezie...
   - Ciiiiiii. - szepnął mi do ucha. - Naprawdę, nie musisz się tłumaczyć. - przysunął mnie bardziej do siebie. - I dziękuję, że mi ufasz. Bona nit, Zuzia. - pocałował mnie w policzek.
   - Bona nit, Jordi. - odparłam cicho.
______________________________________
 Bona nit (z katalońskiego) - dobranoc
 Myślałam, że pociągnę te ich 'końskie zaloty' nieco dłużej, przed takim momentem, ale mądra Coppernicana, niedawno sobie przypomniała, że Hiszpanie po trzecim meczu już się zmyli na Ukrainę! Grrrr!

Podsumowanie meczy reprezentacyjnych Hiszpanów:
 Hiszpania U21 - 5 : 2 - Norwegia U21
 Hiszpania U21 - 3 : 0 - Rosja U21
 Hiszpania - 1 : 1 - Finlandia
 Francja 0 - 1 - Hiszpania
Gratulujemy zdobycia bramek: Tello, Thiago, Iker, Rodrigo, Canales, Bartra (ale niby po samobóju Norwega) oraz Pedro i Sergio.
 Ale też przesyłamy gorące całusy dla tych dwóch naszych kontuzjowanych Barcelonistów. Anims Jordi. ♥ Anims Pedro ♥
 Ej! Panowie mistrzowie, co jest?! Tylko remis i wygrana z jednym golem?! Za to młodziki zasługują na wielkie gratulacje! ;)

29 komentarzy:

  1. Moja kochana Coppernicano, od długiego czasu zabieram się za przeczytanie całego tego bloga. Obiecuję, że zrobię to jeszcze dziś i napiszę opinię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAA! Przecież... Ehh, nie ważne :P Tylko niech w ciąży nie będzie! XD To było takie słodkie *.* Alba wrócił i to pełną pompą! :D Uwielbiam! I czekaj, to teraz oni wyjadą?! Nie zgadzam się! Grr!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujący rozdział, w którym nie brakło Alby na szczęście. Nic nowego, że reprezentacja Hiszpanii wygrała i niektórzy piłkarze musieli jakoś to uczcić. Biedny Torres! Przez alkohol uświadomił sobie, że jest sam, ale to kwestia czasu. Na pewno znajdzie się ktoś, kto go pokocha. Która dziewczyna nie chciałaby Farnando Torresa? Poza tym Sergio już dał mu propozycję, więc może z niej skorzystać. Nie ma to, jak romantyczny spacer nocą dwójki zakochanych w sobie ludzi. Zuzia i Jordi są tacy słodcy! W ogóle akcja dotycząca ich nadawałaby się do filmu romantycznego. Więcej takich scen, gdzie para okazuje sobie uczucia. Mam nadzieję, że Alba na serio zaakceptuje fakt, że Leo to syn jego kolegi z drużyny. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa...! Cudowny rozdział *.* Biedny niekochany Torres oraz przesłodki Jordi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak.. Szablon jest CUDOWNY! :)
    Taki rozdział to na pewno się wszystkim spodobał :D Ja uwielbiam Jordiego i mam nadzieje, że będą razem! Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gdkaowjebvxxyiwowj *.*
    Biedny Ferdek ! Przytule goo !
    Ale mam nadzieje ze skorzysta z propozycji Sergio co do Laury. David oczywiscie ratuje cala sytuacje. Zuzka i Jordi sa przeprzeprzeslodcy, moznaby nakrecic ten moment i tak jak mowila kolezanka powyrzej dac do filmu romantycznego <3 czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. MATKO PRZENAJŚWIĘTSZA TO JEST CUDOOOOOOOOOWNE!!!!;)
    Wiedziałaś co napisać, by było boskie ;P
    Feri i Laura- tak, tak, tak ;*:*:*
    No i słodziuuuuuuutki Jordi ;*;*;*;*
    Czekam na więcej;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny szablon. Kto by się nie cieszył po wygranym meczu, ale zależy również jak kto świętuje. Zuza i Jordi są uroczy, kibicuje im i mam nadzieję, że już do końca będzie słodko :D
    Zapraszam również do siebie na 14:
    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. teoretycznie powinnam się na ciebie obrazić, WIESZ O CO!
    Ale odcinek jest taki spoko, szczególnie PARK OLIWSKI i później :D
    Czekam na nowość ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. po prostu uszczęśliwiłaś mnie tym rozdziałem to co tam się działo po prostu piękne już nie moge się doczekać następnego pisz jak najwięcej papa :*

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział :> oj rozdział mi się bardzo spodobał :D Już miałam akurat tyle Jordiego ile potrzebowałam ^^ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały. Moja opinia jest bardzo pozytywna. Ogólne pomysł na opowiadanie jest świetny, bohaterowie również. No i w dodatku pan Jordi Alba. <3 Bardzo spodobał mi się fakt, że małego Leosia ciągnie do Jordiego. Tak mi się przykro zrobiło z powodu Torresa, on musi sobie kogoś w końcu znaleźć! W dodatku Jordi i Zuzia, przez co po prostu sama się do siebie uśmiecham. Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo słodki rozdział. Bardzo dużo Alby i tak ma zostać! I ogólnie, biedny Fernando dopiero po alkoholu uświadomił sobie, że jest sam. Ale znajdzie kogoś, bo kto nie chciałby takiego słodziaka? Ogólnie mam cichą nadzieję, że Zuza wyjedzie z nimi na Ukraine, ale na razie CIII :D Czekam na więcej. POZDRAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnie piszesz! *.* Zapraszam serdecznie do siebie na: http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/ ;) Zachęcam do wyrażenia opinii w komentarzach i obserwowania! :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne *.* A ta scena Jordi+Zuza... Nie no wymiękam.. Szkoda, że teraz będą musieli wyjechać. Czekam na nexta i za praszam do siebie na prolog: http://por-siempre-barcelona.blogspot.com/
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. O Boże, dziewczyno wynagrodziłaś nam nieobecność Alby w 200 %!*.* Słodka z nich para, mam nadzieję, że na tym się nie skończy. Dobrze, że Zuza przez chwilę chociaż przestała wszystko analizować:)
    Usatysfakcjonowałaś mnie w pełni;**

    OdpowiedzUsuń
  17. Nue mam dostepu do kompa i zawsze czytam wszystko na telefonie i przyznaje dlatego wlasnie tak slabo komentuje.ale powolutku sobie wszystko nadrabiam i przyznaje ze pieknie to opisalas! Mrrrr

    OdpowiedzUsuń
  18. Piszesz świetnie!!! Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ulala... Tego się nie spodziewałam ;) Ale super, że spędzili razem noc xD Mam tylko nadzieję, że to nie popsuje niczego między nimi...

    OdpowiedzUsuń
  20. Ooo matko!:D Ta noc, jejku, jejku:Pheh
    Cieszę się, że spędzili ją razem:P
    Alba jest po prostu jedyny w swoim rodzaju:D
    Jesteś świetna w pisaniu! Życzę dużo weny:D
    I wprost nie mogę doczekać się następnego rozdziału:*
    Czekam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na ósemeczkę na: http://solo-tengo-que.blogspot.com/
    Pozdrawiam:)))
    Rozdział booooski;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jejuuuuu, jak zawsze super! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Zapraszam tutaj : http://pijanemarzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. OMG *_*
    Wierzę w twoje wybaczenie, że znalazłam czas dopiero teraz :D

    Co do rozdziału: Omfgnuvniunamcubwneugjn!
    To był najlepszy rozdział do tej pory :D
    Tak przeuroczy, tak przesłodki!

    Cieszę się, że Torres polubił, ba! pokochał swojego synka - Leo, i że zmieniono mu nazwisko na to, które powinien nosić.

    Świetnie opisałaś noc Zuzy i Jordiego. Plus ta burza w tle, no idealnie ;)

    Liczę, że szybko wstawisz kolejny oraz życzę mnóstwa weny! :*
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
    http://how-much-i-need-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Nowy rozdział na http://pijanemarzeniami.blogspot.com/
    Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń
  25. To może zacznę po kolei SERNANDO *.* - ja po prostu kocham tą dwójkę..
    No powiedziała prawdę Albie i to dobrze zrobiła ale żeby do łóżka od razu :D
    A monolog pijanego Zorresa = bezcenny, znajdzie kogoś na pewno, tak jak reszta :*
    Pozdrawiam, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  26. czekam,czekam i doczekać się nie potrafię kolejnego odcinka. :D mam nadzieję,że pojawi się również szybko.

    zapraszam również do mnie na bloga:
    http://mes-que-amistad.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Codziennie sprawdzam czy nie dodalas nic nowego, szkoda, ze juz dawno cię tu nie było :( miejmy jednak nadzieje, ze wkrótce cos nowego sie tu pojawi :D zapraszam do siebie http://czekajac-na-lepsze-chwile.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  28. Zapraszam na rozdział 4 pt: Ten związek jest idealny na www.pepita-cruz.blogspot.com
    Ale uwaga, jest też rozdział 3 pt: Pokuta. Jeśli przez przypadek go nie przeczytałaś zrób to wcześniej ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń