11 lipca 2010 r. Johannesburg, RPA
Lubiła oglądać
mecze piłki nożnej, a gdy dowiedziała się, że ojciec funduje jej, jej bratu,
jego dziewczynie i przyjaciółce obecność na finale Mistrzostw Świata, prawie
skakała z radości. Teraz siedziała na trybunach pomiędzy dwójką jej przyjaciół
na stadionie w Johannesburgu i mocno zaciskała kciuki, wierząc, że jej faworyci
zdołają wygrać.
Cała rozgrywka ciągnęła
się niemiłosiernie długo. 90 minut czasu podstawowego i jeszcze dogrywka.
Ciągle bezbramkowo.
- Ci Hiszpanie są
tacy przystojni, no ale mogliby w końcu tą swoją urodę zamienić na takiego
porządnego gola! – zajęczała, siedząca obok.
- Proszę cię,
przestań ciągle mówić jacy to oni nie są boscy, bo ostrzegam, że nie ręczę za
siebie! – zawołał dwudziestolatek.
- Kobiety nie
uderzysz, mój drogi. – zaśmiała się druga szatynka.
- Cisza! Zaraz
oberwiecie oboje! – krzyknęła, siedząca pomiędzy nimi brunetka i znów wbiła
wzrok w murawę. Piłka w końcu przedostała się na właściwą połowę boiska.
Przejmuje dziesiątka i płynnie podaje do szóstki. Gol! Piłka znalazła swoje
miejsce w siatce. Piłkarze w bordowych koszulkach są w euforii, bo asysta Fabregasa
i gol Iniesty poprowadziły ich do zdobycia tytułu Mistrzów Świata. Trybuny
szaleją. Jedni skaczą i krzyczą z radości, a inni wylewają łzy szczęścia, zaś
trzeci pozostają dumni z gry przegranych Holendrów.
Świętowanie na
stadionie już się zakończyło, a ona stała pod budynkiem sama. Nie miała pojęcia
gdzie wywiało jej brata i przyjaciółki. W pewnym momencie cała czwórka się
rozdzieliła. Żadne z nich nie odbierało, a brunetka nie miała pojęcia czy ma
czekać, czy ma sama wracać do hotelu. W pewnym momencie poczuła krótkie
wibracje w kieszeni. Dostała wiadomość tekstową. Z nadzieją, że SMS jest od
kogoś z poszukiwanej trójki, szybko wyjęła komórkę i odblokowała klawiaturę. Nadawcą
nie był ani Miłosz, ani Laura, ani Daniela, a był to jej kuzyn, który mecz oglądał
z hiszpańskiej ławki rezerw.
Cała drużyna szaleje ze szczęścia! Młoda, ty na pewno też! La Furia
Roja! Fajnie, że byłaś na trybunach. Twój kopniak na szczęście przed meczem
pomógł!
Uśmiechnęła się na
widok tych słów. Nie zagrał, a kopniak w jego szanowne cztery litery pomógł…
Nikt inny nie mógł tego wymyślić, jak ten oto zwariowany reprezentant Hiszpanii
i za razem kuzyn jej samej.
- Zuza! – usłyszała
głos swojej przyjaciółki. Wściekła odwróciła się, gotowa już na nią nakrzyczeć.
– Gdzie zgubiłaś Miłosza i Dani? – zapytała jakby nigdy nic.
- Myślałam, że ty
mi to powiesz. – odpowiedziała nerwowo, tupiąc nogą z założonymi rękami.
- Spokojnie, duzi
są. Znajdą się. Z resztą mniejsza o nich… Mamy zaproszenie do takiego jednego
hotelu, by dalej świętować zwycięstwo boskich Hiszpanów. – zatarła dłonie z
szatańskim uśmiechem.
- Ja nie idę.
Wracam do naszego hotelu. – odpowiedziała stanowczo.
- Uważaj, bo cię
puszczę. – zaśmiała się drwiąco i pociągnęła ją za rękę.
Weszły do głośnego i
rozszalałego hotelu, gdzie dziewczyna od razu rozpoznała jej kilku ulubionych
piłkarzy. Była w szoku, widząc gdzie wkręciła je jej przyjaciółka. Oczywiście
jeżeli by chciała, sama by to zrobiła przez kuzyna, ale… Już miała zacząć znów
na nią krzyczeć, gdy podeszło do nich dwóch zawodników wygranej reprezentacji.
Byli to dwaj dobrze zbudowani, przystojni mężczyźni.
Przywitali się z
Laurą całusem w policzek, a ona przedstawiła im jej przyjaciółkę, dodając też
ciekawostkę, że jest kuzynką ich przyjaciela z drużyny. Obaj jako dżentelmeni,
może już odrobinę wstawieni, ucałowali wierzch jej dłoni i przedstawili się,
choć wcale nie musieli, bo ona znała ich nazwiska. Wiedziała też, jeżeli media
nie kłamały, że ta dwójka to nierozłączni przyjaciele. Jednego raz miała okazję
poznać, ale to przez ułamek sekundy, więc on pewnie i tak jej nie pamiętał.
- Przyszłyście w
sam raz, bo trener właśnie wybył do swojego pokoju, a gdyby zobaczył, że
zaprosiliśmy jakieś dziewczyny to by nam nogi z… Po prostu je powyrywał. –
mówił jeden z nich, patrząc na Laurę.
- W takim razie
imprezę czas rozkręcić! – zawołała wyżej wymieniona i z błyskiem w oku pociągnęła za sobą,
mówiącego wcześniej piłkarza. Ten drugi stał ze wzrokiem wbitym w młodą
dziewczynę, myślącą nad wytłumaczeniem dla kuzyna, gdyby ją tu zobaczył, a to
raczej było nie uniknione. Obejrzał ją sobie z dołu do góry, a gdy zobaczył na
jej policzku, ciągle widniejącą namalowaną flagę Hiszpanii, uśmiech wskoczył u
na twarz. Nie zaprzeczał, że wpadła mu w oko.
- Zapraszamy do świętowania. – zawołał
uśmiechnięty i pociągnął ją w tłum cieszących się zdobytym mistrzostwem.
No jestem, jestem :) Odetchnęłam przytłoczona historią Davida który stracił Patricię i aż miło mi się czytało ten Prolog. Przeważnie unikam głupiutkich historyjek, o dziewczynach które jakimś cudem znają tak o piłarzy Blaugrany no, ale umówmy się, że zrobię wyjątek :) Jeszcze bardziej nie przepradam za polskimi bohaterami, no ale!
OdpowiedzUsuńInformuj mnie proszę - chociażby dlatego, żeby przekonać mnie do Zuzy i reszty :)
Jako, że dodałaś komentarz do 9 rozdziału zakładam, że poprostu gdzieś ci umknęła 10 - chociaż ją nawet komentowałaś :)
U mnie również niedługo news.
PS: Aż wróciłam do edycji. Nienawidzę kodów na roboty w komentarzach. Więcej czasu przepisuję kod niż piszę komentarz
swietny prolog ;> polubilam zuze, nie wiem dlaczego ale polubilam. . Czekam na jedynke ;*
OdpowiedzUsuńfajnie ;D dziewczyna ma szczęście ;) tylko zastanawia mnie kto jest tym kuzynem ;) dawaj szybko 1 ;D
OdpowiedzUsuńNo zaczyna się ciekawie :D Imprezowo, że tak można rzec :) No nic, zobaczymy jak rozkręcisz tę historię, będę czekać na dużo Torresa przede wszystkim! *.* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzmień czcionkę, prosze. Nie da się czytać.
OdpowiedzUsuńale jakos udało mi się przebrnąć ( z wielkimi problemami) ale jakoś zaciekawił mnie ten prolog.
czekam na jedynkę :)
Świetny prolog, a te cudowne wspomnienia sprzed ponad dwóch lat same nasuwają się powtórnie, ta radość La Furia Roja, coś naprawdę niesamowitego, coś wspaniałego. Znając hiszpańskich piłkarzy, impreza bez trenera będzie bardzo udana, ale jak przypuszczam bolesna w skutkach. Ale bawić trzeba się umieć, dlatego nie wątpię, że dziewczyny rozkręcą się w tak doborowym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-**
Kolejny cudny blog nam tu powstaje z rąk utalentowanej Coppernicany!! Fantastyczny prolog. :) Straaasznie mnie zaciekawił. A co do informowania, to nie musisz się trudzić, bo dodałam twoje nowe dzieło do obserwowanych i będę na bierząco wiedziała o kolejnych rozdziałach. Teraz czekam na pierwszy ;**
OdpowiedzUsuńDotarłam! Może i na początek będę trochę krytyczna (to u mnie norma!), bo widać, że fajne i szalone dziewczynki wbijają na imprezę z Hiszpanami. Hmm.. Gdzieś już to czytałam. Ale poczekam na dalsze rozdziały i wtedy zobaczę :)
OdpowiedzUsuńIle każda z nas by dała, żeby wkręcić się na taką imprezę! Ci prawda, kibicem reprezentacji Hiszpanii nie jestem, mogę się nawet przyznać, że wręcz jej nie lubię, aczkolwiek gra w niej tylu zawodników mojej kochanej Barcelony, że oddałabym wiele, żeby tylko znaleźć się na miejscu jednej z dziewczyn. No i jeszcze oglądać mecz na żywo, przecież każda z nas o tym marzy! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;*
PS. Zmiana nicku po raz ostatni. Tym razem - powrót do korzeni, ten podobał mi się chyba najbardziej. :)
Załatw mi wejście na taką imprezę, co? :D Zaczyna się fajnie. Dziewczyny wkraczają w szalone progi hiszpańskich piłkarzy i jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :) http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny prolog! wystarczy słowo Hiszpania, a w głowie same wspaniałe mecze! dziewczyna miała wielkie szczęście, że mogła znaleźć się na tak wspaniałej imprezie. do tego wpadła w oko jednemu z piłkarzy! czekam na pierwszy!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3333 Bardzo ciekawy :) Kolejne ciekawe opowiadanie wychodzące z pod Twoje dajmy pióra ;* Czekam na nn z wielką niecierpliwościom :D
OdpowiedzUsuńCudowny !!! Zuza wydaje mi sie bardzo mila osoba. Czekam na dalszy rozwoj i prosze oczywiscie o informowanie o nn :)
OdpowiedzUsuń