środa, 20 lutego 2013

Cinco

  Jak najszybciej podążyłam w kierunku pokoju, z którego wybiegła Daniela. Wpadłam do pomieszczenia na prawdę przestraszona, a tam Miłosz skakał, naciągając na siebie jeansy, a w łóżku leżała zdezorientowana blondynka, okrywająca się kołdrą.
   - Co tu do jasnej cholery się dzieje?! - krzyknęłam.
   - Siostra, ja ci to wiesz wszystko wytłumaczę. - zaczął.
   - Kotku, kim są te kobiety? Najpierw tamta, teraz ta? - zapytała zaspana dziewczyna.
   - Kotku? Miłosz, co ty odpierdalasz?
   - Zuza...
   - Jeszcze mi teraz powiedz, że twoje każde nocowanie w hotelu tak wygląda! - palnęłam, a ten wbił we mnie swój proszący wzrok. - Ty sobie kpisz teraz ze mnie, tak?! - zaśmiałam się histerycznie.
   - Możesz pogadać z Dani? Powiedzieć jej coś? No wiesz... - ciągnął z proszącą miną.
   - Człowieku, ale co ja mam jej mówić?! Zdradziłeś ją! W tej chwili jestem całkowicie po jej stronie. Wyobrażasz sobie jak ty ją skrzywdziłeś?! Z resztą teraz stwierdzam, że w ogóle nie znam swojego brata. - machnęłam ręką i wyszłam. Chciałam dogonić Danielę.
   - Zuzia, co się stało? - zaczepił mnie Jose, który nadal stał przy swoim pokoju razem z Albą.
   - Twój kuzyn to kompletny kretyn! - warknęłam zdenerwowana, nawet się nie zatrzymując. Ruszyłam korytarzem w stronę windy. Z zakrętu wyłonił się blond włosy napastnik.
   - Zuza, poczekaj. Musimy porozmawiać. - złapał mnie za ramię.
   - Przepraszam Nando, ale nie mam teraz czasu. Szła tędy taka szatynka? - zapytałam.
   - Weszła do windy. Zuza, ale to jest ważne, a nawet bardzo.
   - Jeżeli chodzi o opiekunkę dla twojej córki to wiedz, że mam już kogoś na oku. - krzyknęłam, idąc szybkim krokiem.
   - To też, ale... - mówił, ale już nie słuchałam.

^^^

 Wybiegła z windy, nie patrząc przed siebie. Wpadła na kogoś.
   - Po woli seniorita. - odezwał się, a ona podniosła wzrok. Był to piłkarz, którego poznała wcześniej w domu przyjaciółki. - Hej, co się stało? - spojrzał na nią zaniepokojony. Była cała zapłakana i roztrzęsiona.
   - Nie, nic. - odwróciła wzrok i po chwili rozpłakała się jeszcze bardziej. Stał zdezorientowany, nie wiedząc co zrobić. Westchnął i ją po prostu przytulił.
   - Chcę stąd jak najszybciej wyjść. - wydukała.
   - Chodź. - pociągnął ją w stronę wyjścia z hotelu.
 Na recepcji nikogo nie było i w lobby także. Wyszli niezauważeni i wolnym krokiem ruszyli przed siebie. Zawędrowali na plac zabaw przy boisku treningowym, zarezerwowanym właśnie dla Hiszpanów, którzy mieli nieopodal hotel. Usiedli na wolnej ławce.
   - Nie musisz tu ze mną siedzieć. - szepnęła, patrząc na swoje jeszcze roztrzęsione dłonie.
   - Ale chcę. - odparł.
   - Będą cię szukać. - powiedziała.
   - Nawet nie zauważą mojej nieobecności. - puścił do niej oczko. - Daniela, tak? Dobrze pamiętam? - zapytał, a ona skinęła twierdząco głową. - Co się stało? - nastała chwila głuchej ciszy. - Jeżeli nie chcesz o tym gadać, to nie mów. Nie musisz otwierać się przed ledwo znanym facetem. - dodał natychmiastowo.
   - Przyłapałam chłopaka w łóżku z inną. - odparła łamiącym się głosem.
   - Jauć. - jęknął współczująco. - W takim razie, jedziemy na tym samym wozie. Przed samym wyjazdem do Polski, dowiedziałem się, że moja dziewczyna notorycznie mnie zdradzała. - westchnął.
   - Znamy się od małego, a od czterech lat byliśmy razem. Sypiał z inną. - pochyliła się i ujęła swoją twarz w dłonie i ponownie się rozpłakała.
   - Posłuchaj. Nie ma co po nim płakać, bo wygląda na to, że nie był wart takiej dziewczyny jak ty. Jest głupcem, że postąpił tak, raniąc ciebie. - powiedział, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej. - No dobra, nigdy nie byłem dobry w przemówieniach... - przewrócił oczami, przygarniając ją do siebie i mocno przytulając. Ona nie broniła się od tego. Potrzebowała kogoś komu mogła się teraz wyżalić, nawet ktoś nieznajomy, którego widzi drugi raz na oczy. Mocno wtuliła się w niego, wylewając kolejne łzy.

^^^

  Weszłam do restauracji, gdzie Hiszpanie kończyli swoje śniadanie. Stanęłam przy barku ze zmartwioną miną. Po chwili podeszło do mnie trzech piłkarzy; Pepe, Jordi i Gerard.
   - Znalazłaś ją? - zapytał Reina.
   - Jakby zapadła się pod ziemię. Dzwoniłam do jej koleżanek, a nawet do ich sąsiadki czy aby czasem nie wróciła do mieszkania. - odparłam zmęczona już tym faktem, że nie wiem gdzie ona może być.
   - Sęk w tym, że Fabregasa też wcięło. - odezwał się Pique.
   - Cudownie. - zaakcentowałam.
   - Na zbiórce powiedzieliśmy trenerowi, że ciołek sobie zaspał, ale nadal go nie ma. - powiedział Alba.
   - U ciebie w domu też jej nie ma. - do pomieszczenia weszła Laura  z moim Leosiem na rękach i podeszła do naszej grupki. - Gdy tylko spotkam tego twojego brata, to mu nogi z tyłka powyrywam! - mówiła podenerwowana, gdy Jose brał małego do siebie na ręce.
   - Wyobraź sobie kochana Lauro, że też chcę ją znaleźć. - dołączył do nas i Miłosz, a Czarnecka miała wzrok jakby miała go zaraz zabić.
   - W gabinecie masz kluczyki do samochodu. Idź i jedź jej szukać. Jesteśmy w ciągłym kontakcie. - odparłam. - Przy okazji możesz też zwrócić uwagę na Fabregasa, bo też nam zaginął. - dodałam, a on skinął głową i wyszedł.
   - Ja zaraz zwariuję. - jęknęłam, opierając łokcie o blat baru,  a na nich swoją głowę.
   To, że Daniela z Cesciem zniknęli, postanowiliśmy utrzymać w tajemnicy przed del Bosque. Wkurzyłby się. Kilkoro piłkarzy zameldowało trenerowi, że idą pobiegać, a tak naprawdę szukać naszych zgub. Podzielili się. Pique z Albą, Ramos pobiegł ze swoją przyjaciółką Gracią, a Xavi z Xabim i Iniestą.

^^^

   - Gi, ty się tutaj nudzisz. Muszę ci znaleźć jakieś zajęcie. - mówił, biegnąc razem z blondynką.
   - Wcale nie! Próbuję tu zmienić swoje życie przy ukochanym przyjacielu. - posłała mu swój słodki uśmiech. - Mogę zostać jakąś wolontariuszką albo coś. Albo mogę się zajmować jakimiś dzieciakami. - zmarszczyła nosek, myśląc.
   - No tak, ty i ta twoja miłość do dzieci. -  zaśmiał się. - Ej, tak właściwie to mamy w hotelu małego synka właścicielki. Zawsze przechodzi z rąk do rąk, by się nim zajmowano. Albo brat właścicielki, albo jej przyjaciółki. ale... Mogę się jej zapytać czy nie potrzebuje opiekunki na wolny etat. O i plus Nora, którą ma dziś Olalla przywieźć. 
   - O widzisz. I wtedy nie będę się nudzić. - zaśmiała się. 
   - I bardzo dobrze, ale mogłabyś się w końcu dorobić swoich, a nie niańczyć cudze. 
   - To samo mogłoby się tyczyć ciebie, mój drogi. Ja już nie jedną kuzynkę wyniańczyłam, a ciotki nie narzekały. Żeby mieć swoje dzieci to trzeba natrafić na odpowiedniego faceta. 
   - I się zakochać. - dodał piłkarz. 
   - To całkiem coś innego, Sergio. Facet, którego kocham, nigdy się o tym nie dowie. - zaśmiała się, a ten przystanął. 
   - Dlaczego ja nic nie wiem?! - zawołał. - Kto to taki?! 
   - Tajemnica! - zawołała roześmiana. 

^^^

 Siedziała na kanapie w lobby i pilnowała syna przyjaciółki, który przytrzymywał się szklanego stolika. Uśmiechał się do swojej przybranej ciotki, a ona to odwzajemniała, sprawiając, że ten się śmiał. 
   - Taki maluch, a już spokojnie i pewnie utrzymuje się na nogach. - usłyszała męski głos. Obok nich stanął wysoki blondyn, który patrzył na małego Leo, a po chwili dopiero spojrzał na Laurę i się do niej uśmiechnął. - Można? - zapytał, wskazując na miejsce obok niej. Skinęła głową i od razu odgarnęła włosy z twarzy. Czuła, że jej policzki nabierają rumieńców. Była z nim sam na sam, nie licząc Leosia. Laura, ogarnij się! - skarciła się w myślach. 
  Widział, że jej policzki przypominają już purpurę, a to utwierdzało go w tym, że jednak jeszcze silnie działa na kobiety. Nie zaprzeczał, że dziewczyna mu się podobała, ale podszedł tu by być bliżej swojego syna. 
   - Ma 13 miesięcy, a jest naprawdę silny. 
 Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, rozmawiając o chłopcu, oboje, nie zdradzając się, że są świadomi ojcostwa Torresa. Chłopiec, jak to ostatnio miał w zwyczaju, zaczął zaczepiać piłkarza, co go cieszyło. 
 W progu hotelu pojawiła się kobieta, a tuż obok niej trzyletnia dziewczynka.
   - Przepraszam cię na chwilę. - powiedział i wstał, idąc w kierunku swojej byłej żony oraz córki. 

^^^

  Siedziałam w biurze i podpisywałam wszystkie zamówienia. Nasza managerka wzięła krótki urlop, ze względu na grypę swojego synka. Usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili zobaczyłam twarz mojego kuzyna. 
   - Dzień dobry, można przeszkodzić? - wyszczerzył się. - Mamy niespodziewanego gościa. - dorzucił i wszedł do środka, a za nim pojawił się piłkarz, któremu nie dane było grać na tych mistrzostwach. 
   - David! - krzyknęłam, wstając i ze swojego miejsca i przytulając go na powitanie.
   - Witaj Zuziu. - zaśmiał się. 
   - Co ty tu tak właściwie robisz? 
   - Odkąd tylko chłopaki wyjechali, myślałem i mówiłem tylko o piłce i tych mistrzostwach. Patricia w końcu nie wytrzymała, spakowała mnie, nakazała nie wracać do końca Euro i codziennie dzwonić i zdawać relacje. Dodała, że mnie kocha, ale czasem jestem nieznośny. - zaśmiał się. - Widziałem na dole twojego synka i Laurę. On naprawdę jest podobny do Torresa. - palnął. 
   - David! - krzyknął Jose. 
   - On wie?! - spojrzałam z wyrzutem na Reine. 
  Długo znałam się z Villą, a to oczywiście dzięki Pepe. Kilka razy miałam okazję się z nim widzieć, wliczając w to imprezę po mistrzostwach w RPA. Poznałam też jego żonę i córki. Tworzą wspaniałą i kochającą się rodzinę.
   Gdy rozmawiałam z Reinami, często tworzyliśmy konferencję z Villą.
 Wiedział o tym, że mam synka, ale żyłam w przekonaniu, że on nie wie kto jest ojcem! 
   - Jose! - krzyknęłam, a ten tylko przygryzł dolną wargę ze wstydu. 
   - Nie miej mu tego za złe. Palnął przez przypadek, a ja perfidnie wyciągnąłem od niego resztę, ale wiedz, że nikomu nic nie powiedziałem. Nawet Pati nic nie wie. - wytłumaczył napastnik. 
   - Ale jeżeli Fernando już wie i rozmawialiście o tym... 
   - Co?! - krzyknęłam jeszcze głośniej.
   - To nie rozmawialiście? Sam się domyślił. Jednak nie jest taki głupi, na jakiego wygląda. - podrapał się po swojej łysinie. 
   - Cholera! Chciał o czymś rano porozmawiać, ale... Jose, noo! - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. 
   - Przepraszam Zuza. - jęknął bramkarz. - David, wiesz... Jak ona mnie tu zabije, to zajrzyj czasem do Yolandy i dzieciaków. - szepnął, a Guaje się zaśmiał. 
   - Zabawne. - prychnęłam, kiedy zadzwonił telefon, leżący na biurku. To była Laura. Dzwoniła z recepcji, że dziewczyny gdzieś wcięło, a trzeba kogoś zameldować. Przeprosiłam ich i wybiegłam na dół.
 Przy recepcji stał Nando z brunetką średniego wzrostu. Na ladzie siedział Leo, a obok niego starsza dziewczynka - siostra mojego syna. 
 Za nimi stała Laura i czekała na mnie. Przywitałam się z byłą żona Torresa i meldując ją, wymieniłam kilka słów. Boże, gdyby tylko wiedziała, że podczas trwania jej małżeństwa z Nino, przespał się ze mną...
 Boy zabrał bagaże pani Dominguez, a ona wraz z córką poszła za nim. Fernando oznajmił, że za chwilę przyjdzie do Nory. Poprosiłam Laurę, by zabrała Leo na górę, gdzie byli Jose i David. Zostałam tam sama z Torresem. Czyli, że nadszedł już czas na tą rozmowę? W ostatnim momencie na recepcję przyleciała zziajana Anka. Wytłumaczyła się, że pilnie musiała do łazienki. Westchnęłam i udałam się z Nando do restauracji. Na szczęście tam było pusto. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i już samo poszło. 
   - Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? 
   - Nie chciałam mieszać ci w życiu. Miałeś wtedy żonę i szczęśliwą rodzinę. 
   - Ale powinnaś mi powiedzieć o tym, że mam syna. 
   - Tak, wiem, ale... Dla mnie to też był szok, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. 
   - Rozumiem cię. Dla mnie też to było wielkim zaskoczeniem, gdy wszystko skalkulowałem. 
   - Gratulacje. - prychnęłam.
   - Chcę być obecny w jego życiu. - powiedział, a ja przez chwilę się zamyśliłam. 
   - Nie mogę ci tego zabronić. W końcu jesteś jego ojcem. Dziecko musi się przyzwyczaić do ciebie, ale po tym co widzę, co on odstawia przy was to nie będzie to trudne. - lekko się uśmiechnęłam. 
   - Dziękuję. - odparł. Wtedy przez łuk wejściowy, zauważyłam, że do hotelu wchodzą dwie nasze zguby. 
   - O, jest Dani i Cesc. - powiedziałam i oboje wstaliśmy by ich dogonić.

  Hiszpanie popołudniu zmyli się na stadion. Trening i później ich pierwszy mecz z Włochami. Wcześniej jednak zaczepił mnie Sergio Ramos z propozycją, dotyczącą jego przyjaciółki. Wtedy to, to nawet ulepszyło mój plan. Chciałam wkopać Laurę w opiekę nad Norą, bo zrobili sobie z zespołem długi urlop, a z resztą lubi dzieci. 

 Zremisowali. 1 - 1. 
Dziś zostałam na noc w hotelu. Leo już smacznie śpi w łóżku, ale gorzej ze mną. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Zostawiłam uchylone drzwi do pokoju i wyszłam na korytarz. Usiadłam na kanapie przed drzwiami do gabinetu. To nie było normalne siedzenie. Zwisałam głową w dół, niczym nietoperz, a nogi przyłożyłam do oparcia. Zawsze tak robiłam by się jakoś odstresować. 
   - Można? - usłyszałam i otworzyłam jedno oko. 
   - Też nie możesz spać? - zapytałam piłkarza, ubranego w reprezentacyjne dresy. 
   - A no tak jakoś, a ty? 
   - Za dużo jak na jeden dzień. - westchnęłam. 
   - Co takiego się jeszcze dziś stało? - zapytał. - Chyba, że nie chcesz... - urwał. 
   - Nie, w porządku. Okazało się, że mój brat to kompletny kretyn, później zgubiliśmy Daniele i Fabregasa. Przyjechał Villa, który jak się później okazało, wiedział kto jest ojcem Leo, bo mój przewspaniały kuzyn się mu wygadał, a na deser wyszło, że ten tatuś sam się tego domyślił. Rozmawiałam z nim i... ehhhh. Mam dość tego dnia. - westchnęłam. 
   - To rzeczywiście dużo. - potwierdził młody piłkarz. 
   - Jak myślisz, co by mi zrobił twój trener, gdyby dowiedział się, że zapraszam jego zawodnika na drinka na dół po północy? - wypaliłam, spoglądając na niego. 
   - Mój trener teraz smacznie śpi i przewraca się na drugi bok. - zaśmiał się obrońca. 
   - Więc są duże szanse, że się nie dowie i przeżyje... - westchnęłam. 
 Pomógł mi się podnieść. Przymknęłam drzwi do pokoju, wcześniej sprawdzając czy mój syn śpi. Poprosiłam młodą pokojówkę, by go popilnowała gdyby się obudził. 
 Razem z Jordim zeszłam na dół i poprosiłam barmana by przyrządził jakiś swój specjał. 
________________________________
 Napisałam! ;-) 
 Jest długi i... różnotematyczny :P
 Czekam na Wasze opinie! 

9 komentarzy:

  1. Cholera, jakie to świetne ;P Czekam na następny:)
    P.S. Drink po północy? Nieźle:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział - aż chciałoby się w cofnąć w czasie z powrotem do Euro. Te osobowości, które tu wykreowałaś, oczarowują mnie z fragmentu na fragment coraz bardziej i stwierdzam, że dałabym wiele za taki dzień spędzony w ich towarzystwie! <3

    Pozdrawiam i czekam na kolejny z ogromną ciekawością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze w tym rozdziale jest to, że pojawił się VILLA :D Nadal przeżywam to, że nie było go na Euro 2012, ale dobra. Co do rozdziału: No, dużo się działo! Dziewczyny mają bardzo pokręcone życie a teraz do tego wszystkiego dowalili się Hiszpanie. Tu na pewno będzie jakaś katastrofa :D Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się to opowiadanie, jakoś z każdym rozdziałem coraz bardziej :) Strasznie polubiłam Jordiego, a fakt, że właśnie wyszła z nim na drinka, tylko podsyca moją ciekawość, co się stanie dalej ;)
    Szkoda mi Danieli(fakt, faktem - nie cierpię tego imienia, z jednego powodu :D), ale mam nadzieję, że się jakoś poukłada.
    Dobra, czekam na kolejne perypetie bandy nierozgarniętych Hiszpanów, więc dodawaj szybko i nie każ nam tyle czekać. :)
    Przy okazji zapraszam na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z każdym rozdziałem robi się ciekawiej :) Mogłabyś informować o nowych? Byłabym wdzięczna

    http://manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział :> David <3 witamy cię kochany! cikawie gdzie jest Dani i Cesc? A Miłosz to kawał gnoja. :/ Alba? może być ciekawie :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tu widzę nowość i mnie nie poinformowałaś, no nie ładnie, nie ładnie <3
    No, ale co do rozdziału to jest świetny. Miłosz - dupek, któremu piłkarze powinni nastawić to i owo xD Bardzo też podoba znajomość Fabsia i Dani, mam nadzieję, że coś z tego będzie <3 No i Nando, och mój Nando, cieszę się, że chce być w życiu Leo, mam wielką nadzieję (tak, wiem, powtarzam się z tą nadzieją), że między nim a Zuzką jeszcze coś może wykiełkuje. Pozdrawiam i zapraszam na nowe rozdziały na estar-conmigo.blogspot.com & bedziesz-legenda.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jest ten rozdział. Współczuję biednej Danieli. Miłosz to okropny drań! Na szczęście dziewczyna znalazła pocieszenie w ramionach Cesca. Myślałam, że rozmowa Fernando i Zuzi będzie bardziej napięta, ale na szczęście dogadali się! Miło, że Torres chce w jakiś tam sposób opiekować się synkiem. Końcówka jest rewelacyjna. Nie ma to jak drink w bezsenną noc. Czekam na kolejny z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  9. No biedna Daniela a Miłosz moim skromnym zdaniem na nią nie zasługiwał.
    Torres daje Ci nobla za to że dobrze kalkulujesz ;D
    A drinki na noc są najlepsze i wiem to z autopsji ;]

    OdpowiedzUsuń