Jak najszybciej podążyłam w
kierunku pokoju, z którego wybiegła Daniela. Wpadłam do
pomieszczenia na prawdę przestraszona, a tam Miłosz skakał,
naciągając na siebie jeansy, a w łóżku leżała zdezorientowana
blondynka, okrywająca się kołdrą.
- Co tu do jasnej cholery
się dzieje?! - krzyknęłam.
- Siostra, ja ci to wiesz
wszystko wytłumaczę. - zaczął.
- Kotku, kim są te
kobiety? Najpierw tamta, teraz ta? - zapytała zaspana dziewczyna.
- Kotku? Miłosz, co ty
odpierdalasz?
- Zuza...
- Jeszcze mi teraz
powiedz, że twoje każde nocowanie w hotelu tak wygląda! -
palnęłam, a ten wbił we mnie swój proszący wzrok. - Ty sobie
kpisz teraz ze mnie, tak?! - zaśmiałam się histerycznie.
- Możesz pogadać z Dani?
Powiedzieć jej coś? No wiesz... - ciągnął z proszącą miną.
- Człowieku, ale co ja
mam jej mówić?! Zdradziłeś ją! W tej chwili jestem całkowicie
po jej stronie. Wyobrażasz sobie jak ty ją skrzywdziłeś?! Z
resztą teraz stwierdzam, że w ogóle nie znam swojego brata. -
machnęłam ręką i wyszłam. Chciałam dogonić Danielę.
- Zuzia, co się stało? -
zaczepił mnie Jose, który nadal stał przy swoim pokoju razem z
Albą.
- Twój kuzyn to kompletny
kretyn! - warknęłam zdenerwowana, nawet się nie zatrzymując.
Ruszyłam korytarzem w stronę windy. Z zakrętu wyłonił się blond
włosy napastnik.
- Zuza, poczekaj. Musimy
porozmawiać. - złapał mnie za ramię.
- Przepraszam Nando, ale
nie mam teraz czasu. Szła tędy taka szatynka? - zapytałam.
- Weszła do windy. Zuza,
ale to jest ważne, a nawet bardzo.
- Jeżeli chodzi o
opiekunkę dla twojej córki to wiedz, że mam już kogoś na oku. -
krzyknęłam, idąc szybkim krokiem.
- To też, ale... - mówił,
ale już nie słuchałam.
^^^
Wybiegła z windy, nie patrząc
przed siebie. Wpadła na kogoś.
- Po woli seniorita. -
odezwał się, a ona podniosła wzrok. Był to piłkarz, którego
poznała wcześniej w domu przyjaciółki. - Hej, co się stało? -
spojrzał na nią zaniepokojony. Była cała zapłakana i
roztrzęsiona.
- Nie, nic. - odwróciła
wzrok i po chwili rozpłakała się jeszcze bardziej. Stał
zdezorientowany, nie wiedząc co zrobić. Westchnął i ją po prostu
przytulił.
- Chcę stąd jak
najszybciej wyjść. - wydukała.
- Chodź. - pociągnął
ją w stronę wyjścia z hotelu.
Na recepcji nikogo nie było i w
lobby także. Wyszli niezauważeni i wolnym krokiem ruszyli przed
siebie. Zawędrowali na plac zabaw przy boisku treningowym,
zarezerwowanym właśnie dla Hiszpanów, którzy mieli nieopodal
hotel. Usiedli na wolnej ławce.
- Nie musisz tu ze mną
siedzieć. - szepnęła, patrząc na swoje jeszcze roztrzęsione
dłonie.
- Ale chcę. - odparł.
- Będą cię szukać. -
powiedziała.
- Nawet nie zauważą
mojej nieobecności. - puścił do niej oczko. - Daniela, tak? Dobrze
pamiętam? - zapytał, a ona skinęła twierdząco głową. - Co się
stało? - nastała chwila głuchej ciszy. - Jeżeli nie chcesz o tym
gadać, to nie mów. Nie musisz otwierać się przed ledwo znanym
facetem. - dodał natychmiastowo.
- Przyłapałam chłopaka
w łóżku z inną. - odparła łamiącym się głosem.
- Jauć. - jęknął
współczująco. - W takim razie, jedziemy na tym samym wozie. Przed
samym wyjazdem do Polski, dowiedziałem się, że moja dziewczyna
notorycznie mnie zdradzała. - westchnął.
- Znamy się od małego, a
od czterech lat byliśmy razem. Sypiał z inną. - pochyliła się i
ujęła swoją twarz w dłonie i ponownie się rozpłakała.
- Posłuchaj. Nie ma co po
nim płakać, bo wygląda na to, że nie był wart takiej dziewczyny
jak ty. Jest głupcem, że postąpił tak, raniąc ciebie. -
powiedział, a ona rozpłakała się jeszcze bardziej. - No dobra,
nigdy nie byłem dobry w przemówieniach... - przewrócił oczami,
przygarniając ją do siebie i mocno przytulając. Ona nie broniła
się od tego. Potrzebowała kogoś komu mogła się teraz wyżalić,
nawet ktoś nieznajomy, którego widzi drugi raz na oczy. Mocno
wtuliła się w niego, wylewając kolejne łzy.
^^^
Weszłam do restauracji, gdzie
Hiszpanie kończyli swoje śniadanie. Stanęłam przy barku ze
zmartwioną miną. Po chwili podeszło do mnie trzech piłkarzy;
Pepe, Jordi i Gerard.
- Znalazłaś ją? -
zapytał Reina.
- Jakby zapadła się pod
ziemię. Dzwoniłam do jej koleżanek, a nawet do ich sąsiadki czy
aby czasem nie wróciła do mieszkania. - odparłam zmęczona już
tym faktem, że nie wiem gdzie ona może być.
- Sęk w tym, że
Fabregasa też wcięło. - odezwał się Pique.
- Cudownie. -
zaakcentowałam.
- Na zbiórce
powiedzieliśmy trenerowi, że ciołek sobie zaspał, ale nadal go
nie ma. - powiedział Alba.
- U ciebie w domu też jej
nie ma. - do pomieszczenia weszła Laura z moim Leosiem na
rękach i podeszła do naszej grupki. - Gdy tylko spotkam tego
twojego brata, to mu nogi z tyłka powyrywam! - mówiła
podenerwowana, gdy Jose brał małego do siebie na ręce.
- Wyobraź sobie kochana
Lauro, że też chcę ją znaleźć. - dołączył do nas i Miłosz,
a Czarnecka miała wzrok jakby miała go zaraz zabić.
- W gabinecie masz
kluczyki do samochodu. Idź i jedź jej szukać. Jesteśmy w ciągłym
kontakcie. - odparłam. - Przy okazji możesz też zwrócić uwagę
na Fabregasa, bo też nam zaginął. - dodałam, a on skinął głową
i wyszedł.
- Ja zaraz zwariuję. -
jęknęłam, opierając łokcie o blat baru, a na nich swoją
głowę.
To, że Daniela z Cesciem
zniknęli, postanowiliśmy utrzymać w tajemnicy przed del Bosque.
Wkurzyłby się. Kilkoro piłkarzy zameldowało trenerowi, że idą
pobiegać, a tak naprawdę szukać naszych zgub. Podzielili się.
Pique z Albą, Ramos pobiegł ze swoją przyjaciółką Gracią, a
Xavi z Xabim i Iniestą.
^^^
- Gi, ty się tutaj
nudzisz. Muszę ci znaleźć jakieś zajęcie. - mówił, biegnąc
razem z blondynką.
- Wcale nie! Próbuję tu
zmienić swoje życie przy ukochanym przyjacielu. - posłała mu swój
słodki uśmiech. - Mogę zostać jakąś wolontariuszką albo coś.
Albo mogę się zajmować jakimiś dzieciakami. - zmarszczyła nosek,
myśląc.
- No tak, ty i ta twoja
miłość do dzieci. - zaśmiał się. - Ej, tak właściwie to
mamy w hotelu małego synka właścicielki. Zawsze przechodzi z rąk
do rąk, by się nim zajmowano. Albo brat właścicielki, albo jej
przyjaciółki. ale... Mogę się jej zapytać czy nie potrzebuje
opiekunki na wolny etat. O i plus Nora, którą ma dziś Olalla
przywieźć.
- O widzisz. I wtedy nie
będę się nudzić. - zaśmiała się.
- I bardzo dobrze, ale
mogłabyś się w końcu dorobić swoich, a nie niańczyć cudze.
- To samo mogłoby się
tyczyć ciebie, mój drogi. Ja już nie jedną kuzynkę wyniańczyłam,
a ciotki nie narzekały. Żeby mieć swoje dzieci to trzeba natrafić
na odpowiedniego faceta.
- I się zakochać. -
dodał piłkarz.
- To całkiem coś innego,
Sergio. Facet, którego kocham, nigdy się o tym nie dowie. -
zaśmiała się, a ten przystanął.
- Dlaczego ja nic nie
wiem?! - zawołał. - Kto to taki?!
- Tajemnica! - zawołała
roześmiana.
^^^
Siedziała na kanapie w lobby i
pilnowała syna przyjaciółki, który przytrzymywał się szklanego
stolika. Uśmiechał się do swojej przybranej ciotki, a ona to
odwzajemniała, sprawiając, że ten się śmiał.
- Taki maluch, a już
spokojnie i pewnie utrzymuje się na nogach. - usłyszała męski
głos. Obok nich stanął wysoki blondyn, który patrzył na małego
Leo, a po chwili dopiero spojrzał na Laurę i się do niej
uśmiechnął. - Można? - zapytał, wskazując na miejsce obok niej.
Skinęła głową i od razu odgarnęła włosy z twarzy. Czuła, że
jej policzki nabierają rumieńców. Była z nim sam na sam, nie
licząc Leosia. Laura, ogarnij się! - skarciła się w myślach.
Widział, że jej policzki
przypominają już purpurę, a to utwierdzało go w tym, że jednak
jeszcze silnie działa na kobiety. Nie zaprzeczał, że dziewczyna mu
się podobała, ale podszedł tu by być bliżej swojego syna.
- Ma 13 miesięcy, a jest
naprawdę silny.
Siedzieli tak przez dłuższą
chwilę, rozmawiając o chłopcu, oboje, nie zdradzając się, że są
świadomi ojcostwa Torresa. Chłopiec, jak to ostatnio miał w
zwyczaju, zaczął zaczepiać piłkarza, co go cieszyło.
W progu hotelu pojawiła się
kobieta, a tuż obok niej trzyletnia dziewczynka.
- Przepraszam cię na
chwilę. - powiedział i wstał, idąc w kierunku swojej byłej żony
oraz córki.
^^^
Siedziałam w biurze i
podpisywałam wszystkie zamówienia. Nasza managerka wzięła krótki
urlop, ze względu na grypę swojego synka. Usłyszałam pukanie do
drzwi i po chwili zobaczyłam twarz mojego kuzyna.
- Dzień dobry, można
przeszkodzić? - wyszczerzył się. - Mamy niespodziewanego gościa.
- dorzucił i wszedł do środka, a za nim pojawił się piłkarz,
któremu nie dane było grać na tych mistrzostwach.
- David! - krzyknęłam,
wstając i ze swojego miejsca i przytulając go na powitanie.
- Witaj Zuziu. - zaśmiał
się.
- Co ty tu tak właściwie
robisz?
- Odkąd tylko chłopaki
wyjechali, myślałem i mówiłem tylko o piłce i tych
mistrzostwach. Patricia w końcu nie wytrzymała, spakowała mnie,
nakazała nie wracać do końca Euro i codziennie dzwonić i zdawać
relacje. Dodała, że mnie kocha, ale czasem jestem nieznośny. -
zaśmiał się. - Widziałem na dole twojego synka i Laurę. On
naprawdę jest podobny do Torresa. - palnął.
- David! - krzyknął
Jose.
- On wie?! - spojrzałam z
wyrzutem na Reine.
Długo znałam się z Villą, a
to oczywiście dzięki Pepe. Kilka razy miałam okazję się z nim
widzieć, wliczając w to imprezę po mistrzostwach w RPA. Poznałam
też jego żonę i córki. Tworzą wspaniałą i kochającą się
rodzinę.
Gdy rozmawiałam z
Reinami, często tworzyliśmy konferencję z Villą.
Wiedział o tym, że mam synka,
ale żyłam w przekonaniu, że on nie wie kto jest ojcem!
- Jose! - krzyknęłam, a
ten tylko przygryzł dolną wargę ze wstydu.
- Nie miej mu tego za złe.
Palnął przez przypadek, a ja perfidnie wyciągnąłem od niego
resztę, ale wiedz, że nikomu nic nie powiedziałem. Nawet Pati nic
nie wie. - wytłumaczył napastnik.
- Ale jeżeli Fernando już
wie i rozmawialiście o tym...
- Co?! - krzyknęłam
jeszcze głośniej.
- To nie rozmawialiście?
Sam się domyślił. Jednak nie jest taki głupi, na jakiego wygląda.
- podrapał się po swojej łysinie.
- Cholera! Chciał o czymś
rano porozmawiać, ale... Jose, noo! - spojrzałam na niego błagalnym
wzrokiem.
- Przepraszam Zuza. -
jęknął bramkarz. - David, wiesz... Jak ona mnie tu zabije, to
zajrzyj czasem do Yolandy i dzieciaków. - szepnął, a Guaje się
zaśmiał.
- Zabawne. - prychnęłam,
kiedy zadzwonił telefon, leżący na biurku. To była Laura.
Dzwoniła z recepcji, że dziewczyny gdzieś wcięło, a trzeba kogoś
zameldować. Przeprosiłam ich i wybiegłam na dół.
Przy recepcji stał Nando z
brunetką średniego wzrostu. Na ladzie siedział Leo, a obok niego
starsza dziewczynka - siostra mojego syna.
Za nimi stała Laura i czekała
na mnie. Przywitałam się z byłą żona Torresa i meldując ją,
wymieniłam kilka słów. Boże, gdyby tylko wiedziała, że podczas
trwania jej małżeństwa z Nino, przespał się ze mną...
Boy zabrał bagaże pani
Dominguez, a ona wraz z córką poszła za nim. Fernando oznajmił,
że za chwilę przyjdzie do Nory. Poprosiłam Laurę, by zabrała Leo
na górę, gdzie byli Jose i David. Zostałam tam sama z Torresem.
Czyli, że nadszedł już czas na tą rozmowę? W ostatnim momencie
na recepcję przyleciała zziajana Anka. Wytłumaczyła się, że
pilnie musiała do łazienki. Westchnęłam i udałam się z Nando do
restauracji. Na szczęście tam było pusto. Usiedliśmy przy jednym
ze stolików i już samo poszło.
- Dlaczego mi nic nie
powiedziałaś?
- Nie chciałam mieszać
ci w życiu. Miałeś wtedy żonę i szczęśliwą rodzinę.
- Ale powinnaś mi
powiedzieć o tym, że mam syna.
- Tak, wiem, ale... Dla
mnie to też był szok, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
- Rozumiem cię. Dla mnie
też to było wielkim zaskoczeniem, gdy wszystko skalkulowałem.
- Gratulacje. -
prychnęłam.
- Chcę być obecny w jego
życiu. - powiedział, a ja przez chwilę się zamyśliłam.
- Nie mogę ci tego
zabronić. W końcu jesteś jego ojcem. Dziecko musi się
przyzwyczaić do ciebie, ale po tym co widzę, co on odstawia przy
was to nie będzie to trudne. - lekko się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. - odparł.
Wtedy przez łuk wejściowy, zauważyłam, że do hotelu wchodzą
dwie nasze zguby.
- O, jest Dani i Cesc. -
powiedziałam i oboje wstaliśmy by ich dogonić.
Hiszpanie popołudniu zmyli się
na stadion. Trening i później ich pierwszy mecz z Włochami.
Wcześniej jednak zaczepił mnie Sergio Ramos z propozycją,
dotyczącą jego przyjaciółki. Wtedy to, to nawet ulepszyło mój
plan. Chciałam wkopać Laurę w opiekę nad Norą, bo zrobili sobie
z zespołem długi urlop, a z resztą lubi dzieci.
Zremisowali. 1 - 1.
Dziś zostałam na noc w hotelu. Leo
już smacznie śpi w łóżku, ale gorzej ze mną. Nie mogłam
znaleźć sobie miejsca. Zostawiłam uchylone drzwi do pokoju i
wyszłam na korytarz. Usiadłam na kanapie przed drzwiami do
gabinetu. To nie było normalne siedzenie. Zwisałam głową w dół,
niczym nietoperz, a nogi przyłożyłam do oparcia. Zawsze tak
robiłam by się jakoś odstresować.
- Można? - usłyszałam i
otworzyłam jedno oko.
- Też nie możesz spać?
- zapytałam piłkarza, ubranego w reprezentacyjne dresy.
- A no tak jakoś, a ty?
- Za dużo jak na jeden
dzień. - westchnęłam.
- Co takiego się jeszcze
dziś stało? - zapytał. - Chyba, że nie chcesz... - urwał.
- Nie, w porządku.
Okazało się, że mój brat to kompletny kretyn, później
zgubiliśmy Daniele i Fabregasa. Przyjechał Villa, który jak się
później okazało, wiedział kto jest ojcem Leo, bo mój
przewspaniały kuzyn się mu wygadał, a na deser wyszło, że ten
tatuś sam się tego domyślił. Rozmawiałam z nim i... ehhhh. Mam
dość tego dnia. - westchnęłam.
- To rzeczywiście dużo.
- potwierdził młody piłkarz.
- Jak myślisz, co by mi
zrobił twój trener, gdyby dowiedział się, że zapraszam jego
zawodnika na drinka na dół po północy? - wypaliłam, spoglądając
na niego.
- Mój trener teraz
smacznie śpi i przewraca się na drugi bok. - zaśmiał się
obrońca.
- Więc są duże szanse,
że się nie dowie i przeżyje... - westchnęłam.
Pomógł mi się podnieść.
Przymknęłam drzwi do pokoju, wcześniej sprawdzając czy mój syn
śpi. Poprosiłam młodą pokojówkę, by go popilnowała gdyby się
obudził.
Razem z Jordim zeszłam na dół
i poprosiłam barmana by przyrządził jakiś swój specjał.
________________________________
Napisałam! ;-)
Jest długi i... różnotematyczny :P
Czekam na Wasze opinie!
Cholera, jakie to świetne ;P Czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńP.S. Drink po północy? Nieźle:)))
Genialny rozdział - aż chciałoby się w cofnąć w czasie z powrotem do Euro. Te osobowości, które tu wykreowałaś, oczarowują mnie z fragmentu na fragment coraz bardziej i stwierdzam, że dałabym wiele za taki dzień spędzony w ich towarzystwie! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny z ogromną ciekawością :)
Najważniejsze w tym rozdziale jest to, że pojawił się VILLA :D Nadal przeżywam to, że nie było go na Euro 2012, ale dobra. Co do rozdziału: No, dużo się działo! Dziewczyny mają bardzo pokręcone życie a teraz do tego wszystkiego dowalili się Hiszpanie. Tu na pewno będzie jakaś katastrofa :D Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie, jakoś z każdym rozdziałem coraz bardziej :) Strasznie polubiłam Jordiego, a fakt, że właśnie wyszła z nim na drinka, tylko podsyca moją ciekawość, co się stanie dalej ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Danieli(fakt, faktem - nie cierpię tego imienia, z jednego powodu :D), ale mam nadzieję, że się jakoś poukłada.
Dobra, czekam na kolejne perypetie bandy nierozgarniętych Hiszpanów, więc dodawaj szybko i nie każ nam tyle czekać. :)
Przy okazji zapraszam na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ :)
Z każdym rozdziałem robi się ciekawiej :) Mogłabyś informować o nowych? Byłabym wdzięczna
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
świetny rozdział :> David <3 witamy cię kochany! cikawie gdzie jest Dani i Cesc? A Miłosz to kawał gnoja. :/ Alba? może być ciekawie :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tu widzę nowość i mnie nie poinformowałaś, no nie ładnie, nie ładnie <3
OdpowiedzUsuńNo, ale co do rozdziału to jest świetny. Miłosz - dupek, któremu piłkarze powinni nastawić to i owo xD Bardzo też podoba znajomość Fabsia i Dani, mam nadzieję, że coś z tego będzie <3 No i Nando, och mój Nando, cieszę się, że chce być w życiu Leo, mam wielką nadzieję (tak, wiem, powtarzam się z tą nadzieją), że między nim a Zuzką jeszcze coś może wykiełkuje. Pozdrawiam i zapraszam na nowe rozdziały na estar-conmigo.blogspot.com & bedziesz-legenda.blogspot.com.
Świetny jest ten rozdział. Współczuję biednej Danieli. Miłosz to okropny drań! Na szczęście dziewczyna znalazła pocieszenie w ramionach Cesca. Myślałam, że rozmowa Fernando i Zuzi będzie bardziej napięta, ale na szczęście dogadali się! Miło, że Torres chce w jakiś tam sposób opiekować się synkiem. Końcówka jest rewelacyjna. Nie ma to jak drink w bezsenną noc. Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńNo biedna Daniela a Miłosz moim skromnym zdaniem na nią nie zasługiwał.
OdpowiedzUsuńTorres daje Ci nobla za to że dobrze kalkulujesz ;D
A drinki na noc są najlepsze i wiem to z autopsji ;]