Wkładałam swój telefon do
torebki i już miałam opuścić biuro, kiedy usłyszałam ciche
pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam.
Drzwi się uchyliły i zobaczyłam w progu sylwetkę blondwłosego
napastnika La Roji.
- Mogę ci zająć
chwilkę? - zapytał niepewnie.
- Miałam już wychodzić,
ale okay, wejdź. Siadaj. - wskazałam na krzesło, stojące po
drugiej stronie biurka.
- Chodzi o to, że dla
każdego faceta mieć syna, to marzenie. - zaczął, siadając. - Nie
wiem jak ja mam ci to powiedzieć... Chciałbym, żeby miał coś ode
mnie, coś mojego. - plątał.
- Chodzi ci o nazwisko? -
domyśliłam się. Spojrzał na mnie z ulgą. Skinął głową.
- Właśnie dokładnie o
tym chciałem z tobą porozmawiać. - odezwał się.
- Jestem na prawdę
zmęczona dzisiejszym dniem. Dasz mi się przespać z tą myślą?
- Jasne, oczywiście.
Chłopaki coś wspominali o tym, że miałaś dziś jakieś
spotkania. - mówił, kiedy ja pakowałam swoje rzeczy do torby,
stojąc już obok biurka.
- Tak. Musiałam
przedłużyć umowę z jednym dostawcą, a z drugim uregulować
rachunki. - odparłam. Wyszliśmy z biura i szliśmy ramię w ramię
długim korytarzem.
- Chciałem ci jeszcze
podziękować za to, że zwerbowałaś Laurę do opieki nad Norą i
za to, że nie powiedziałaś nic Olalli o tym wszystkim.
- Co jak co, ale ja
potrafię ukrywać jakieś rzeczy. - spojrzałam wymownie na niego.
- No tak. Gdyby nie to, że
mieszkamy w tym hotelu, to pewnie nadal nie wiedziałbym o tym, że
mam syna. - przystanął przy swoim pokoju.
- Nie no, może kiedyś
bym ci o tym powiedziała. - uśmiechnęłam się.
- No dzięki. Za jakieś
30 lat, dostaję list z Polski : 'Fernando, masz syna' - gestykulował
zabawnie.
- Zabawne. Dob...
- Fernando, ty masz syna?!
- nagle z pokoju blondyna wyskoczył, jakby oparzony Sergio Ramos.
Oboje spojrzeliśmy zdziwieni na niego, ale i lekko przerażeni.
- Przepraszam cię bardzo
Wilczku, ale co ty robiłeś w moim pokoju? - zapytał poważnie.
- No czekałem na ciebie,
bo przyszedłem i ciebie nie było, a teraz usłyszałem twój głos
na korytarzu i wyszedłem. Nando, ty masz syna?! - pytał obrońca.
Fernando spojrzał na mnie.
- Zajmę się tym. -
szepnął, a ja skinęłam głową.
- Dobranoc chłopaki. -
powiedziałam cicho i ruszyłam szybkim krokiem dalej, przed siebie,
kierując się do wyjścia.
^^^
- Stary, masz syna?! -
zawołał, wchodząc za blondynem do jego hotelowego pokoju. -
Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałem?! - ciągnął dalej. -
Odpowiesz coś?
- Tak Sergio, mam syna. -
rzucił, siadając na rogu łóżka.
- A z jakiej paki wie o
tym Zuza, a ja nie? - stanął z założonymi rękami. - Ej nie! -
jakby coś sobie ułożył w głowie. - Nie mów mi, że Leo...
- Leo to mój syn? Sam się
dopiero dowiedziałem. To znaczy dwa dni temu. - wytłumaczył.
- Ale jak?! Kiedy? -
wypytywał dalej Ramos.
- Finał po Mistrzostwach,
ale... Sergio, nie chce mi się tego wszystkiego tłumaczyć. -
westchnął.
- Okay. - mruknął i
usiadł obok przyjaciela. - Ale faktycznie... Jakby się tak
przyjrzeć tobie i małemu... To on jest do ciebie podobny. -
stwierdził.
- W końcu to mój syn. -
delikatnie się uśmiechnął. - Sergio, ja mam syna. - dodał ze
szczęściem.
- Zawsze go chciałeś
mieć. - klepnął go po plecach i ciężko westchnął. - A ja
wczoraj się dowiedziałem, że Gracia jest w kimś zakochana.
- Czyżbyś w końcu,
jasno się przyznał, że coś do niej czujesz? - zapytał Torres.
- Ja sam nie wiem co do
niej czuję... - przejechał dłońmi po swojej twarzy. - Jak mi
powiedziała, że kogoś kocha, to jakby kolana się pode mną
ugięły. Znów. Po raz już enty. - mówił.
- Weź jej w końcu to
powiedz.
- Powiem...
- Kiedy? Za rok, dwa, a
może dziesięć? - zadrwił blondyn.
- Ej, panie tatuś... W
końcu to zrobię, tak?
- Tak Sergio, tak... -
westchnął Fernando, patrząc na niego błagalnie i kierując się
do łazienki.
^^^
Przekroczyła próg domu i od
razu skierowałam się do salonu, skąd dobiegały odgłosy z
telewizora. Miłosz leżał rozwalony na kanapie z pilotem w ręku,
wpatrzony tępo w ekran.
- Leoś śpi? - zapytałam,
siadając obok niego.
- Śpi jak suseł od
godziny. - odparł i wziął do ręki butelkę z napoczętym już
piwem. - Muszę w końcu porozmawiać z Danielą. - dodał i
przechylił butelkę, upijając trochę jej zawartości.- Nie zaprzeczę, że pasowałoby. - odparłam, spoglądając na niego. - Jutro popołudniu ma być w hotelu.
- Przyjdę po zajęciach na uniwerku. - westchnął.
- A na którą masz rano?
- Na dziesiątą dopiero. Czego pytasz?
- Muszę coś rano załatwić. Zająłbyś się rano Leosiem i podrzucił go do hotelu Laurze? Zostawię ci samochód.
- No dobra, ale gdzie chcesz jechać? - zapytał.
- Muszę jechać do urzędu i nie wiem ile mi to zajmie.
- Coś z hotelem? - zdziwił się, a ja pokręciłam głową. - Więc?
- Chcę zmienić nazwisko synowi. - odpowiedziałam spokojnie, a on zrobił jeszcze bardziej zdziwioną minę. - Powinien nosić pierwsze nazwisko ojca.
- Czyli? Siostra, raz, na samym początku zapytaliśmy cię kim on jest. Nie odpowiedziałaś, okay. Nikt nie wnikał i to uszanował, ale teraz to się stało intrygujące.
- Leo Torres Robles. - powiedziałam i spuściłam głowę, a on prawie zakrztusił się swoim piwem.
- Co?! Ten Torres? - skinęłam głową. - Aha. - mruknął.
- Nie pytaj. Kiedyś ci to wytłumaczę, bo teraz jestem padnięta. - wstałam. - Dobranoc braciszku. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Dobranoc. - usłyszałam i wyszłam do siebie.
Było już południe. Trzymając w ręku białą teczkę z ważnymi papierami, wysiadłam z taksówki. Autobus reprezentacji już stał pod hotelem, więc chłopaki już wrócili z treningu. Weszłam do budynku i po drodze mijając kilku Hiszpanów, w końcu dotarłam do pokoju, który należał do Nory i za razem Laury, która bawiła się w opiekunkę dziewczynki. Zapukałam cicho i nacisnęłam na klamkę. Weszłam do pomieszczenia, które okazało się dość pełne. Nora i mój Leo bawili się klockami na środku pokoju, a wokół nich siedzieli Laura, Gracia, David, Jose, Sergio i Fernando. Gdy tylko mój synek mnie zobaczył, pisnął, wstał z miejsca i podbiegł do mnie, wykrzykując radosne - mama.
- No chodź, brzdącu. - zaśmiałam się i podniosłam go do góry. Przytulił się do mnie, ale zaraz po tym zażądał bym go odstawiła i pobiegł go swojej siostry, dalej się bawić. Przywitałam się z resztą, którzy i tak byli zajęci obserwacją malców. Usiadłam na wolnym miejscu, na kanapie, tuż obok blondyna. Podałam mu teczkę. Zdziwiony ją wziął i otworzył. Spojrzał na pierwszą, białą kartkę wypełnioną czarnym druczkiem. Zmarszczył czoło, ponieważ niczego nie rozumiał w tym języku. - Chcę żebyś to podpisał. - szepnęłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem i znów przeniósł go na kartkę. Znów obejrzał ją z góry do dołu, ale tym razem utkwił wzrok w jednej rubryce, gdzie widniał napis Leo Torres Robles. Kąciki jego ust uniosły się ku górze. Ciągle wpatrywał się w to okienko. W końcu spojrzał na mnie.
Uśmiechnął się i szepnął ciche - dziękuję. Poprosił o długopis i podpisał tam, gdzie mu wskazałam.
- Co to jest? - zainteresowała się Gracia, widząc Fera wśród papierów.
- Z tego co wiem, to chyba wszyscy jesteśmy tu wtajemniczeni... - zaczął Jose, wisząc nade mną i Torresem.
- Powiedziałam o tym Gracii. - wtrącił Sergio.
- No więc wszyscy jesteśmy. - mruknął bramkarz i wbił wzrok w kartkę. - Z tego co ty zobaczyłem i zrozumiałem, to Leo teraz będzie się nazywał Torres. - dodał uśmiechnięty.
- Czyli wszystko już jest wyjaśnione i jest w porządku. - odezwał się zadowolony Villa. Wtedy Leo nagle pojawił się pod moimi nogami i Fernanda. Trzymał w ręku połączone ze sobą dwa klocki. Najpierw wyciągnął rączkę do mnie. Chciał bym je rozłączyła. Wzięłam je od niego, ale faktycznie były mocne ściśnięte. Malec, widząc, że nie daje rady, odebrał mi go i podał blondynowi. Jemu się udało.
- Proszę. - podał je naszemu synowi, a on je wziął i szeroko się uśmiechnął. Podreptał z powrotem do Nory by kontynuować zabawę. Na twarzy Torresa malował się ciągły uśmiech. Był szczęśliwy.
^^^
Stała przy recepcji i plotkowała. Nie widziała, zbliżającego się piłkarza, z palcem na ustach, żeby pracownica go nie wydała. Podszedł i niespodziewanie wbił delikatnie palce w boki dziewczyny. Przestraszona odskoczyła i spojrzała na swojego napastnika.
- Cesc! - pisnęła. - Chcesz żebym dostała zawału?
- Oj wybacz. - śmiał się. - Przed dzisiejszym drugim treningiem mam jeszcze chwilę czasu i wielką chęć napić się z tobą kawy. Co ty na to? - zaśmiał się.
- Nie znudziły cię się jeszcze te kawy ze mną? - zapytała, przymrużając zabawnie powieki. On tylko się wyszczerzył i pokręcił energicznie głową.
Usiedli przy stoliku obok okna. Kelnerka przyjęła zamówienie na kawę i dwa pucharki lodowego deseru.
- Tylko mnie nie wydaj. Nasz dietetyk by mi chyba głowę urwał. - przybliżył się do niej i szeptał.
- W porządku, w razie czego oba są moje. - zaśmiała się Daniela.
- Okay, będziesz mnie ratować. - spojrzał w jej oczy, a ona speszona, odwróciła wzrok. Czuła jak się rumieni. - Trener ostatnio naciska na treningi po tym remisie z Włochami. - zaczął, by jakoś przerwać chwilową ciszę.
- Jesteście mistrzami, więc nie możecie pozwolić sobie na więcej takich sytuacji. - odparła Dani z uśmiechem.
- Obiecał, że jeżeli postaramy się w meczu z Irlandią, da nam wolne byśmy mogli w końcu na własną rękę poznać miasto. Więc moja skromna osoba chce spiąć pośladki i zdobyć kolejnego gola jutro. - wyszczerzył się. - Byś mogła znaleźć dla mnie chwilę czasu i pokazać mi miasto. - dodał, z miną jakby bujał w obłokach.
- Z wielką chęcią. - uśmiechnęła się. Wtedy podeszła do nich kelnerka z zamówieniem.
Wychodzili z pomieszczenia. Ona chciała pójść do siostry i Zuzy, a on do swojego pokoju, by przygotować się do popołudniowego treningu.
- Dani! - usłyszała, gdy szli oboje w stronę wind. Obejrzała się i zobaczyła Miłosza. - Musimy w końcu pogadać. - powiedział lekko zdyszany.
- Ja pójdę. - powiedział cicho piłkarz i odszedł.
- Też myślę, że musimy. - odparła. Robles zaprowadził ją na wolną kanapę w lobby. Usiedli obok siebie.
- Dani, ja cię naprawdę przepraszam. Nie będę cię teraz okłamywać. Powiem po prostu, że to już się toczyło od dłuższego czasu. - mówił po woli łącząc słowa. Ona siedziała ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nie reagowała. - Jesteś wspaniałą dziewczyną Dani, a ja jestem idiotą, który cię zranił. - cisza z jej strony. - Dani powiedz coś.
- Tak Miłosz, jesteś idiotą. - mruknęła. - Byliśmy ze sobą długo, ostatnio się nie układało, ale nie myślałam, że skończy się to w taki sposób. Mogłeś mi powiedzieć. Zrozumiałabym. Oczywiste, że mam do ciebie żal, ale stało się.
- Przepraszam... - szepnął. - Po prostu nie czuję już tego co kiedyś. Może zostaniemy...
- Przyjaciółmi? - zapytała brunetka, a on speszony skinął głową. - Zawsze uważałam cię za przyjaciela. - uśmiechnęła się lekko i przytuliła się do niego.
- Dziękuję. - usłyszała. - Podobasz mu się. - poruszył brwiami, gdy już się od niego oddaliła. Spojrzała na niego pytająco. - No Fabregasowi, noo. - zaakcentował.
- Wcale nie! Spadaj! - zajęczała z oburzoną miną.
- Ej! I on tobie też się podoba. - wyszczerzył się, a ona zmierzyła go wzrokiem. Poczuła się jakby znów była małą dziewczynką, która sprzecza się ze swoim przyjacielem. Może faktycznie przez ten cały czas był tylko nim?
^^^
Rano znów byłam w urzędzie. Tym razem by oddać papiery. Za niedługo powinien przyjść wniosek, że nazwisko mojego syna zostało zmienione.
W tym momencie leżymy w szóstkę na dużym łóżku w sypialni obok gabinetu. Ja, Daniela, Laura i Miłosz, a pomiędzy nami drzemała Nora z Leo. Toczyła się już druga połowa drugiego, grupowego meczy Hiszpanów. Było już 2:0 po golach Fernando i Davida Silvy. Chwila spokoju i wrzaski! Torres strzelił swojego drugiego gola! Biegał i się cieszył. Pokazywał dwa palce. Dwa. Dwa gole?
Trochę później, po kolejnych trzynastu minutach na 4:0 dobił Fabregas. Ja nie chcę wiedzieć co oni będą wyprawiać jak wrócą do hotelu. Jeden wielki krzyk. Dzieci pobudzą!
Po meczu, przez chwilę jeszcze pokazywali krótkie wywiady z piłkarzami. Jeden z dziennikarzy zapytał Piegusa: '- Co oznaczała liczba '2' wskazywana przez ciebie?' Uśmiechnął się i odpowiedział: '- To gole dla moich dwóch skarbów.' Dwóch skarbów... Fernando naprawdę pokochał Leo. Teraz chyba nawet się cieszę z tego, że Torres o wszystkim wie. Koniec kłamstw.
________________________________________________
Tak! Udało mi się i napisałam go dziś !
Jest okazja i to nie byle jaka!
Feliz Cumpleaños Fernando Torres! - co prawda, urodziny miał wczoraj, ale nie zapominamy!
Feliz Cumpleaños Jordi Alba ♥ ! - dziś ten pan skończył 24 lata :)
A ze tak zapytam... Gdzie Jordi?:( Fajnie, ze Dani pogodzila się z Miloszem, ze wyjasnili sobie wszystko. No i oczywiscie Leo TORRES Robles, po tatusiu<3:p Rozdzial cudny, ale w nastepnym ma byc Alba :**
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> no mi też kurde brakowało Jordiego . . Ale dobrze, że powiedziała Ferowi prawdę, a ten od razu to zaakceptował *__* Myślę, że z Cesca i Dani coś będzie <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam <3 Ohh! I Mały ma już nazwisko ojca! Fajnie :D Miłosz przeprosił Dani... Miło :) I dobrze, że każde jednak zrozumiało, że to nie to. A ta już do Cesca :D Tylko gdzie Jordi, co?! :D Ale i tak cudownie <3
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdzie Jordi? Brak jego osobu w tym odcinku jest karygodny. A teraz po kolei: mamuniu, jaki Torres słodki *-* i mamuniu, jaki Cescu jest słodki. *-* Obaj są słodsi niż 2 kg czekolady, a to już coś znaczy. Brakuje oczywiście mojego króliczka, ale mam nadzieję, że w tym aspekcie się poprawisz. Całość C-U-D-O-W-N-I-E!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. :)
xxxbarcaxxx
Świetny rozdział. Podoba mi się postawa Fernando, który zaakceptował swojego syna. Zmiana nazwiska małego Leo to super pomysł! Wreszcie Dani i Miłosz wszystko sobie wyjaśnili. Mogą być dobrymi przyjaciółmi! Poza tym nie mogę się doczekać ich wspólnego wypadu na miasto! Widać, że coś do siebie czują. Ale ten Jordi mógłby się pojawić w następnym rozdziale i na przykład zaprosić, gdzieś Zuzę. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńJutro obiecuję przeczytać zaległości co do wyrazu. Tymczasem zapraszam do siebie na trzynastkę, mam nadzieję, że nie pechową :)
OdpowiedzUsuńhttp://manutdlov.blogspot.com
Dobrze, że Torres uznał małego i w końcu jest Leo Torresem. Nieobecność Jordiego zauważona, mam nadzieję że w następnym odcinku się objawi. Torres jest uroczy. <3
OdpowiedzUsuńAww, ale słodki rozdział :) Ciesze się, że wszystko powoli się rozkręca. No i Leo teraz ma nazwisko tatusia. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńUuuuu <33
OdpowiedzUsuńLeoś Torres
To opowiadanie jest urocze , mogę sie tak rozczulać cały dzień
Cudowny rozdzial, a Torres i Fabs sa slodcy ! Dani powinna sie cieszyc, ze ma takiego Cesca, ktory zawsze z nia jest, ale co bedzie po euro ? Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńFernando widać bardzo poczuwa się do opieki nad synem i troski o małego, a zmiana nazwiska to bardzo dobra decyzja w tej sytuacji. Dobrze też, że dogadują się z Zuzą, a nie żyją jak pies z kotem.
OdpowiedzUsuńCo do Dani - ona zasługiwała na kogoś takiego, jak Cesc po tym, co zrobił jej Miłosz. Mimo wszystko, dobrze, że sobie to wyjaśnili i że dziewczyna jest w stanie utrzymać kontakty przyjacielskie z Miłoszem. Zobaczymy, co się rozwinie z tej "chemii" między Danielą a Fabsem *.*
Pozdrawiam! :)
Udało mi się nadrobić. Cieszę się, że Leo będzie dumnym posiadaczem nazwisk a ojca. Widać, że Fernando bardzo się cieszy z faktu posiadania syna. Czekam na rozwinięcie akcji pomięcy Danielą a Fabregasem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział o taki słodki<3
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym nazwiskiem.No i też
Dani + Cesc = ♥
AAAAAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW !
PS:ktoś zapomina mnie informować o rozdziałach nie ładnie oj nie ładnie xdxdxdxd
nie mam do Ciebie kontaktu :)
UsuńDobra przyznam się szczerze, że informowałaś mnie od dawna a dopiero dzisiaj się wzięłam za czytanie i nie żałuje. Opowiadanie rewelacyjne, ciągle mam w wyobrażeniach małego Leosia. Czekam na rozwinięcie się wątku Jordiego i Zuzy! :) @kataloniagirl
OdpowiedzUsuńNie powiem, rozdział świetny ^^ Dobrze, że już Leo nosi jego nazwisko i że inni piłkarze też wiedzą ;P Nie mogę doczekać się więcej xdd
OdpowiedzUsuńkiedy pojawi sie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuń51 year-old Physical Therapy Assistant Rheta Cooksey, hailing from Cumberland enjoys watching movies like Funny Bones and Watching movies. Took a trip to Teide National Park and drives a Mercedes-Benz 300SL. link
OdpowiedzUsuń